poniedziałek, 20 lipca 2015

NYC i pierwsze dni u rodziny!


Na poczatku chcialabym napisac ze jestem bez kompa. Zostawilam w domu dlatego tez ciezko jest mi cos pisac. Aktualnie robie to z telefonu. Laptopa postanowilam zostawic, gdyz skubany wazyl 3kg! A w podrecznym to naprawde sporo!!!

Chcialabym zaczac od poczatku. Szkola pod NY!
Czulam sie tam jak na wakacjach! Plotki o strasznych warunkach okazaly sie nieprawdziwe! No moze tylko jedzenie i kawa pozostawialy sporo do zyczenia. Z Polski bylo 7 dziewczyn, choc glownie trzymalysmy sie w 5. Pokoj mialam z Brazylijka i Francuska. Masakra jakas! One ani "be" ani "me" po angielsku. Jak probowalam zagadac to patrzyly sie na mnie jak na idiotke i gadaly ze ich angielski nie jest dobry. Jak one sie dogadaly z rodzinkami? Nie mam pojecia! Same zajecia nudne! Okropnie. Poswiecone jak dla mnie dla osob ktore maja opiekowac sie dzieciakami do 2 roku zycia. Wynagrodzilo mi nude towarzystwo przy stoliku! :) dziewczyny z Chin, Meksyku i moja Natalka! O dziwo we dwie Polki bylysmy razem.
Wszystkim ktorzy jada z CC polecam wybrac sie do pobliskiego pubu po zajeciach. Mozna pogadac z ludzmi, napic sie piwa, lub wodki lub kto co woli. Noc przed wycieczka do NY (rodzinka wykupila mi wszystko) spalam 2 godziny bo po 2 dotarlysmy na campus. Na dodatek musialysmy skakac przez brame bo nam ja zamykali o 23 :p ale da sie!!!








Wycieczka do NY. Gdyby nie fakt ze wykupila mi ja rodzina bylabym okropnie zawiedziona! Sama wycieczka kosztowala 50$ plus wejscie na Top of The Rock dodatkowe 25$. I to wlasnie Top of The Rock zrobil na mnie najwieksze wrazenie. Campus opuscilismy po 14. Do NY dotarlismy kolo 16. Sporo rzeczy widzielismy z autobusu "spojrzcie w lewo, spojrzcie w prawo". Beznadzieja! Chyba po 18 skonczylismy jezdzic autobusem i kto mial bilet mogl wjechac na Top of The Rock co zajelo ponad godzine, ale warto! Jesli rodzinka wykupi wam np. Tylko wycieczke to wykupcie sobie sami ten wjazd! Warto. Widok zapiera dech i nie chce sie schodzic. Bylo po 19 gdy zeszlysmy a w planach bylo Time Square! Nie duzo czasu zwlaszcza ze trzeba byli dojsc a spotkanie o 21 mielismy pod Empire State Building do ktore dojscie zajmowalo ok 40min. Wiec praktycznie bieglysmy. Gdy juz szlysmy na zbiorke zaczelo padac! Lac!!! Balerinki spadaly mi z nog!! Dodatkowo Empire State Building ma 4 strony! Latalysmy jak glupie a autobusu nie bylo!!








Nie wspomne o tym ze spoznilysmy sie Z 10 min. A kolejne minuty plynely.... autobus znalazlysmy moze kolo 21:20/21:30. Oczywiscie bylysmy ostatnie :p i chyba jako jedyne mokre!


Tak wygladslysmy w autobusie.... cale mokre :/.

Rodzina.
Mialam do Minnesoty leciec sama ale okazalo sie, ze dziewczyna z Czech leci do LA przez Minnesote! W samolocie prawie plakalam. Nie chcialam tam leciec. Chcialam wracac do domu. Serio! 3 godziny lotu.... nie chcialam zeby uplenely. Nie wiedzialam jak sie zachowac. Na miejscu powitala mnie moja hostka i host z napisem "WIATAMY" przygotowanym przez T. Odebralismy bagaz i wzieli mnie na przejazdzke po okolicy oraz na lunch. Bylo milo. Dzieci byly w domu w.... 2 niankami. Tak w ogole.... jestem ja plus 4 inne nianie. Do dwojki dzieci!!! Uprzedzam pytania. Dzieci sa zdrowe i nie potrzbuja zadnej specjalnej opieki. Ale wracajac do poczatkow. Po przyjezdzie do domu zobaczylam nad drzwiami:

Dzieci rzucily mi sie na szyje. Sa cudowne. Od razu mnie zaakceptowaly co bjesamowicie mnie cieszy. Nie mam grafiku. Wlasciwie to czuje sie jak na wakacjach. Zawsze jest tu ktos kto moze sie dziecmi zaaopiekowac. W ciagu tego tygodnia bylam juz na zakupach i w kinie ze znajomym au pair. Poznalam tez mase znajomych hostki. Nawet mlodsze dziewczyny od siebie. Amerykanie co mnie bardzo cieszy. Spedzilam wczoraj caly dzien z nimi na koncercie country. Mielismy prywatna 20 osobowa loze z wyzywieniem i alkoholem ( moi hosci sami wciskaja mi piwo do reki xddd) wiec mialam fajna okazje zeby z kazdym pogadac. Na sam koniec zdarzylo sie cos czego sie nie spodziewalam. Ktos ukradl mojej hostce iPhona. Masakra! Biedna miala tam wszystko. Telefonem nawet placila! Musieli karty poblokowac. Okazalo sie dzisiaj ze dziewczyna ktora sprzatala to zrobila. Okropne! Nie sadzilam ze tu sie takie historie zdarzaja.... a jednak!






Pierwsze zakupy i niektore z prezentow od hostow.

czwartek, 25 czerwca 2015

Prezenty



Postanowiłam jednego posta poświęcić kwestii prezentów. Nie było to dla mnie łatwe zwłaszcza, że zawsze mam z tym problem, gdyż chcę dać jak najwięcej i tym razem chyba też dość poszalałam. Prezent dla hostki pokazałam w ostatnim poście, jest to książką z polskimi przepisami po ang.

Co do dzieci to od samego początku chciałam im dać jednocześnie coś "polskiego" oraz coś co będzie ich cieszyło. Postawiłam więc na kolorowanki z ich ulubionymi postaciami oraz pluszaki ze starych polskich bajek

Ze względu, że 5 letnia N. uwielbia księżniczki i kolorowanie postanowiłam kupić jej:



Oraz coś polskiego:



Jeśli mam być szczera rzmiar zamówionych w internecie maskotek trochę mnie rozczarował (mimo iż znałam wymiary) ale potem doszłam do wniosku, że przecież nie ma być to coś wielkiego.

5 letni C. jako fan spider-mana ciągle paradujący w jego stroju otrzyma:



Bliźniaki dzień po moim przylocie mają 5 urodziny i tutaj też pojawił się dylemat. Kupić coś czy sobie darować. Doszłam do wniosku, że jednak coś kupię, zwłaszcza, że uwielbiam robić prezenty i tym razem też postawiłam na polskość ;)



Karty do piotrusia i memory z polskim motywem ;)

Wyzwaniem był dla mnie host! Stwierdziłam jednak, że kupię mu polską wódkę. Nawet jeśli nie wypije. Nie jestem dzieckiem, któremu nie wypada dać alkoholu.

Dodatkowo dla hostki i hosta kupiłam:



Dwa kubki z kaszubskim motywem oraz puszkę z tym samym motywem wypełnioną krówkami. Jak szukałam takich rzeczy w internecie to po prostu dostałam oczopląsów i muszę przyznać, że te folkowe "pierdołki" wcale nie są jakieś tandetne ani brzydkie. Naprawdę mi się podobają ;)

Z pewnością kupię jeszcze trochę słodyczy i tyle

Teraz trochę rozważań na temat agenci, bo pewnie nie byłabym sobą, gdyby tego tu zabrakło. Na samym początku chciałabym zaznaczyć, że gdybym miała ponownie wybierać agencje zdecydowanie znowu byłoby to CC ale jak wszędzi i tu nie jest idealnie. Ostatnio przeglądałam sobie swoje bilety i patrzę... z Warszawy do NYC mam wykupiony duży bagaż, natomiast z NYC do Minneapolis już nie. Telefon do agencji i babeczka mi tłumaczy, że w Stanach tak jest, że duży bagaż kupuje się na lotnisku. Okkkk... ale ja zawsze robiłam to online! Postanowiłam napisać do rodzinki i zapytać gdzie ja dokładnie mam to zrobić, Nie jestem nawet w stanie wyobrazić sobie ogromu lotniska w NY więc gdzie mam szukać miejsca w którym będę mogła wykupić walizkę.... Hostka mnie uspokoiła, że mam się nie martwić i zamiast powiedzieć gdzie, zapewniła, że odda kaskę. Hahaha nie o to mi chodziło, ale okej. Wczoraj natomiast dostałam od niej informację, że zadzwonić do linii lotniczych i postara mi się wykupić ten bagaż. Czyli można! Czekam teraz na informację czy jej się uda i liczę na to, że tak, bo nie mam ochoty biegać z wywalonym jęzorem po lotnisku i dodatkowo się stresować.

Dowiedziałam się też, że tydzień po przylocie jako, iż moja hostka jest fanką country idziemy na koncert jakiegoś typka. Nigdy o nim nie słyszałam, ale posułchałam paru piosenek i... lubię country! Chyba się dogadam z tą kobietką :D

A do wylotu jeszcze tylko 11 dni. ;)

piątek, 15 maja 2015

Wiza



Dzisiaj kwestia wizy. Dostałam! I to już jakiś czas temu, bo 4 maja. Wszystkie nerwy związane z wizytą w ambasadzie okazały się nic nie warte.

Ale od początku.
Rozmowę miałam mieć na 8:30. Pod ambasadą byłam już kilka minut po 8 i okazało się, że nic za wcześnie, bo kolejka była ogromna! Wpuszczano ludzi tylko wtedy, gdy ktoś wychodził, wreszcie przyszedł czas i na mnie. najpierw sprawdzano, czy czasami nie wnoszę czegoś "niedozwolonego" no i oczywiście.... ta cała maszyna ZAPIKAŁA! Brawo! No ale puścili mnie dalej. Następna kolejka spotkała mnie przy okienku w którym miałam dostać swój numerek, tam też babeczka wręczyła mi broszurkę z moimi prawami i... następne okienko z następną kolejką, ale tu poszło szybciej bo chodziło tylko o odciski palców. Kolejna chwila czekania i mój numerek wyświetlił nad okienkiem jak się później okazało przemiłej pani konsul. Była bardzo uśmiechnięta i bardzo zajęta wpisywaniem czegoś do komputera.

Pytania jakie usłyszałam:
1. Jakie masz plany na ten rok w USA?
2. Jakie masz doświadczenie w pracy z dziećmi?
3. Czy studiujesz i który rok?
4. Co chcesz robić po powrocie?
5. Czy dostałaś broszurę z prawami i czy je rozumiesz?

Tyle. Po tej krótkiej rozmowie pożyczyła mi udanego roku w USA. Nie pamiętam kiedy ostatnio cieszyłam się tak jak wtedy. Tam było naprawdę miło. Cały mój stres tak naprawdę minął wraz z przekroczeniem progu ambasady. Nie warto się na tym skupiać, bo mogę sama teraz potwierdzić, że to formalność, choć z drugiej strony rozumiem osoby, które to przeżywają.

Aktualnie myślę nad prezentami dla rodziny. Zastanawiam się, czy dzieciom kupować coś "polskiego". Nie chcę żeby rzuciły to zaraz w kąt, C. jest fanem superbohaterów a N. jak to dziewczyna uwielbia księżniczki. Postanowiłam z tego wybrnąć w ten sposób, że po prostu zapytałam Hostkę i teraz czekam na odpowiedź.

Dla niej już zamówiłam prezent. Dość banalny, bo często kupowany Hostkom:


A tak będzie wyglądał mój pokój:




środa, 4 marca 2015

Dalsze przygotowania


Cześć!


Ostatnio wiele się u mnie nie dzieje. Próbuję pisać pracę licencjacką, choć prawdę powiedziawszy idzie mi to z marnym skutkiem. Mimo wszystko liczę na to, ze uda mi się ja napisać do maja i potem obronić się w czerwcu.

Ostatnio poznałam Julie, dziewczynę z Danii, która niecały miesiąc po mnie przylatuje do Prior Lake. Z tego co udało nam się ustalić będziemy sąsiadkami :) A najzabawniejsze w całej historii jest to, że ona też będzie opiekowała się bliźniakami. Wspólnie planujemy już podróże i miejscem numer jeden, które chcemy odwiedzić są Hawaje! Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Tydzień temu dostałam dokumenty wizowe. Nie widziałam ich jeszcze na oczy, gdyż ciągle jestem we Wrocławiu. Ponoć sporo tego. Zaczynam się trochę stresować tą całą rozmową, bo będzie, gdy nie dostanę wizy? Wcześniej nie brałam tego pod uwagę, ale trzeba być gotowym na każdą ewentualność.

Moja HM napisała mi w mailu, ze planują wakacje i mam im podać miejsca, które chciałabym zobaczyć w USA. Naturalnie wysłałam całą listę, tego przecież tyle jest! Na samym początku nie wiedziałam co robić, czy napisać "dostosuję się" czy faktycznie powiedzieć co chciałabym zobaczyć. Postanowiłam być szczera, zwłaszcza, że juz kiedyś podczas rozmowy na skype zadawali mi to pytanie. Oczywiście ostateczna decyzja należy do nich i jeśli nie uwzględnią moich sugestii z pewnością się nie zawiodę, zwłaszcza, ze są rodziną, która często podróżuje i lubi poznawać nowe miejsca :)

A na koniec kilka zdjęć znalezionych w internecie:






niedziela, 15 lutego 2015

Perfect match!!

Pisząc wcześniej o rodzince z Minnesoty po cichu liczyłam, że będzie to mój perfect match, I TAK SIĘ STAŁO!!
W piątek drugi raz umówiliśmy się na skype. Poznałam Hosta i ojca Hostki, swoją mame przedstawiła mi już przy pierwszej rozmowie. Host na początku wydawał się dziwny, nic nie mówił, dużo słuchał, a jego jedyne pytanie w całej naszej rozmowie to "co chciałabys zobaczyć w Stanach?". Ale nie ważne! Hostka to cudowna kobieta i od jej pierwszego maila którego dostałam wiedziałam, że to jest to. Jest niezwykle ciepła i otwarta. Będę ich pierwszą au pair i ona jest strasznie zaangażowana. Co najbardziej mnie zdziwiło POPŁAKAŁA się podczas naszej piątkowej rozmowy. Ze wzruszenia. Kolejny raz zapraszała moją rodzinę i znajomych, zapewniła, że będę jak członek ich rodziny i, że będzie mi u nich dobrze. Nawet nie musiała tego mówić, ja to wiem!
Na końcu rozmowy powiedziała, że napisze do mnie maila.
By łam tak podekscytowana, że nie mogłam spać i co 5 minut sprawdzałam poczte. Przyszedł!
"Witaj w naszej rodzinie". Byłam taka szczęśliwa! Dzięki znajomości z nimi dostrzegłam to, że miejsce nie jest ważne. Ważni są ludzie, a wydaje mi sie, że z nimi naprawdę się dogadam. Hostka poprosiła mnie też o listę życzeń do sypialni, bo ona chce dopilnować, ale wszystko tam było na mój przyjazd w lipcu. Serio? Moja sypialnia, którą pokazywała mi podczas naszej pierwszej rozmowy ma wszystko, na prawdę wszystko i aż za wiele! Jest prześliczna po prostu a ona chcę jeszcze spełniac moje życzenia? Do tego jeśli mam jakiekolwiek prośby to mam pisać, bo oni chcą się przygotować na mój przyjazd! Niesamowite.
Aktualnie jedyne co nam pozostaje to ustalić dokładną datę wylotu :)

wtorek, 10 lutego 2015

Początki


Cześć!

Na wstępie chciałabym podziękować za zainteresowanie moim blogiem. Prawdę powiedziawszy nie bardzo ogarniam "z czym to się je" dlatego na razie wygląda to tak a nie inaczej ;)

Skąd pomysł by zostac au pair?

Wakacje 2014r. uświadomiły mi, że moje plany na przyszłość wcale mi nie odpowiadają, że studia mnie zawiodły i tak naprawdę nie wiem co chcę robić w życiu. Wiedziałam jedno, na pewno nie chcę studiować dłużej dyplomacji europejskiej. Postanowiłam jednak, że skończę licencjat. Głupio tak mnieć dwa lata w plecy. Zaczęłam się zastanawiać w czym jestem dobra. Przecież potrafie opiekować się dziećmi! Uwielbiam to! A dlaczego Stany? To chyba pytanie retoryczne. Uważam, że wiekszośc ludzi gdzieś w głębi duszy marzy o poznaniu tego kraju, a dla mnie nagle stało się to realne.

Pierwsze kroki.

Musiałam wybrać agencję. Zdecydowałam się na CC, wiem, że jest chyba najdroższą agencją ale wydawała mi się najbardziej wiarygodna. Nie zawiodłam się. Na razie mam rewelacyjny kontakt z ludźmi z agencji. odpowiadają na każde pytanie i starają się doradzić.
Następna była aplikacja i umówienie się na spotkanie informacyjne. Aplikacje zaczęłam wypełniac wcześniej i do spotkania miałam ją już ukończoną. To naprawdę nie zajmuje dużo czasu!
Samo spotkanie było przjemne, na końcu był interview a także dostałam porady co można zmienić w mojej aplikacji.
Po kilku dniach otrzymałam informacje o zaakceptowaniu aplikacji!

First match! Perfect match?

Aktualnie mam otwarty room, choć otwarty to moze zbyt wiele powiedziane. Ciągle "siedzi" tam rodzinka z Minnesoty. Mają dwójkę dzieci a Hostka ma moje imię! Dzieci to bliźniaki, mają 4,5 roku. W sierpniu przeprowadzili się do nowego domu, który jest idealny. Wyglada jak z 'domu nie do poznania". Najpierw miałam wątpliwosci co do miejsca. Minnesota, Minneapolis? Wiadomka, że każdy chce albo do Nowego Jorku albo Kalifornii. Przecież w Minnesocie są megasnie zimne zimy!!! Tak było do czasu poznania rodziny. Maile są od nich strasznie wyczerpujące. Aż mi głupio, ze sama piszę mniej. Ich maile to kilka stron w wordzie! odpowiadają na każe pytanie. Dużo podróżują i chcą abym podróżowałą z nimi. Są aktywną rodziną, która uprawia dużo sportów. Dzieciaki nie chodzą do szkoły ani przedszkola. Uczęszczają natomiast na jakieś zajęcia 4 razy w tygodniu. trwają one 2,5 godziny. Głównie chodzi o ochrone środowiska.

Skype

Dzisiaj pierwszy raz umówiliśmy się na Skype! Byłam tak zdenerwowana, że myślałam, ze nic nie powiem. W dodatku pomyliłam godziny! Myślałam, że między polską a Minnesotą jest 6 godzin różnicy, pomyliłam się. Jest 7. Czekam więc o 22 czasu polskiego a tu nic. Zaczęło mi się robić przykro, pomyślałam, ze mnie olali a tak zapewniali, że są mną mega zainteresowani i, ze chcą mnie w swojej rodzinie. Ale internety uświadomiły mnie o moim błędzie. Wujek google rządzi ;)
rozmawialiśmy ponad godzinę. Zobaczyłam ccały dom, poznałam dzieciaki a nawet ich babcię. Hosta nie było w domu, wyjechał w sprawach służbowych ale umówiłam się z Hostką na jeszcze jednego "skajpaja" w tym tygodniu tak, żeby Host też mógł być. Dzieciaki są niesamowite! Uwielbiam je jeszcze bardziej! Mała T. przebrała się w sukienkę żeby mi ją pokazać, ściągając ją utknęła w niej i płacz :P C. pokazywał mi wszystkie swoje zabawki. Uwielbia Spider-mana i Transformersy. Kilka razy dostałam propsy za mój angielski. A tak się bałam!

Mam nadzieję, że to będzie mój perfect match choć wole nie zapeszać. Wszystko może się zdarzyc!